Do Lusowa

Wtorek, 7 czerwca 2011 · Komentarze(0)
Do Lusowa, powrót przez Górę Moraską.
Zmieniłem pancerze przerzutek, bo po błotnych wyścigach już niedomagały.
Nowe klocki Accenta z przodu, półmetaliki.

a i dziś miałem przygodę:
jadąc przez Kiekrz w pewnym momencie dało się słyszeć regularny stuk. Zatrzymałem się i patrzę że w tylną oponę wbiła się pinezka:D Wyjąłem ją, zaczeło syczeć, zakręciłem kołem i się uszczelniło:) Mleczko STAN's No Tubes Rulez!

AZS MTB CUP - Wierchomla

Niedziela, 5 czerwca 2011 · Komentarze(1)
Kategoria Góry, Zawody XC
Po masażu w Zawoi i innych zabiegach regeneracyjnych rano czułem się dobrze.
Do Mondeo i we 4 do Wierchomli. Gekon i Górniak Brothers.
Przyjechaliśmy po 12, upał straszny, szybki objazd trasy. Zaskoczenia nie było, tak jak pisali, jeden podjazd i jeden zjazd na rundzie. Najpierw pod stok narciarski po trawie i technicznej sekcji z kamieniami a następnie w dół zjazdem DH miedzy drzewami.
Ustawienie po 3 w rzędzie, stawka raczej skromna. W Elicie m.in. Król i Farion. Reszta raczej mi nie mogła zagrozić. Start o 13.40, o dziwo nie "z blatu". BTW to na całym wyścigu ani razu nie użyłem 42 zębów z przodu.
O 13.35 zaczęło kropić by po pierwszej rundzie przyszła ulewa trzymająca do rundy 4.
Po starcie chwyciłem koło Królowi i tak we 2 odjeżdżaliśmy. Pod koniec podjazdu odskoczył zza pleców Farion, nie kontrowałem go bo wiedziałem że spokojnie na zjeździe go dogonię. Na zjazd DH wjechałem przed Królem, jednak z powodu gleby wywołanej wywrotką Fariona Król mnie wyprzedził. Dogoniłem go po chwili i już właściwie jechaliśmy sami. Pod koniec podjazdu na 2 rundzie gdy deszcz już rozmoczył łąkę Król zaczął podbiegać ale mi udało się wyjechać ściankę. Na wypłaszczeniu dokręciłem, i zdobyłem przewagę. Pod koniec rundy w wyniku mojej wywrotki na trawersie po błocie w trawie spadłem na 2 miejsce.
Na 3 rundzie odjechałem znów w podobnym miejscu i tym razem na stałe.
Z rundy na rundę zwiększałem przewagę. Deszcz zmoczył nas zupełnie, w butach chlupało, trasa płynęła, błoto straszne. Dublowałem innych a sam starałem się jak najwięcej jechać w siodle, nie butować. Ostatnie 2 kółka to słońce i najgorsze z gatunków błota, czyli schnące i lepiące się.
Ostatnie runda była najtrudniejsza, błoto zrobiło się na zjeździe DH i zaliczyłem 4 gleby po których jednak wsiadałem i jechałem dalej. Wiem że reszta osób zbiegała, ja jadąc balansowałem na krawędzi, ale opłaciło się.
Meta, prysznic w umywalce, makaron, dekoracja, mycie roweru i do Poznania. 580km...


GALERIA

Eska BM - Zawoja

Sobota, 4 czerwca 2011 · Komentarze(1)
Pojechaliśmy razem z Northtec Bike Teamem i dodatkowo z Gekonem na jeden z najdalszych maratonów w sezonie. Dużo rozmów w aucie, i róznych takich, dowiedziałem się że Czarny się spala.
Przyjazd do Zawoi w piątek a właściwie w sobotę o 2 w nocy.
Na szczęście dla nas start był o 11 wiec był czas na sen. Makaron i o 10.20 na start. Tam spotkałem trochę znajomych, popatrzyłem na mapkę. Czekała na mnie trasa w grabkowym stylu czyli szerokie szutry.
Start o 11, miałem pierwszy sektor, na szczęście. Mimo wszystko atmosfera w peletonie była bardzo nerwowa, wszyscy bardzo chcieli być w czubie, nie rozumiem tylko po co. Przecież i tak miał być podjazd. Na szczęście gdy nachylenie zaczęło rosnąć mistrzowie jazdy na kole zaczęli odpadać. Tętno przez pierwsze 20-30miniut wokół 175.
Z daleka widziałem Janowskiego, Zonia, Porosia, Wiendlochę i Jajonka. Potem wjechałem na płaski odcinek po szutrach, udało mi się współpracować z jednym z innych zawodników, drugi nie miał siły na wychodzenie na zmiany…
Następnie zakręt w lewo i strasznie stromy podjazd. Do tego obłocony, bo w nocy padało. Na wyciągnięcie ręki miałem Jajonka i Wilendlochę. Potem znów płasko i po błocie na single tracku.
Pierwszy bufet omijam, jadę dalej, słyszę że jestem 7 open. Potem odcinek zjazdu po błocie, i następnie szutrowa grabkowa autostrada w dół i potem do góry. Staram się trzymać tętno 160, gdy spada to przyspieszam. Mijam prywatny bufet Dobrych Sklepów Rowerowych jadę dalej. Jajonek na 15 sekund, od tego momentu się oddala.
Gdzieś przed 2 bufetem mija mnie Wilk, nie dałem rady wejść na koło. Zaczyna się właściwy podjazd na 1111 m n. p. m.. W międzyczasie trochę płaskiego ale technicznego po błocie, tył się strasznie ślizga, ale przód Gato daje radę.
Po wjechaniu na Jałowiec zaczyna się nawet fajny szybki zjazd po trawie i rynnach. Potem kawałek po kamlotach i najnudniejszy fragment po asfalcie w dół, chyba z 7km…
Wjeżdżam na druga rundę, ktoś mi krzyczy 7min straty do Janowskiego. Już wiem że jestem wysoko, 4 miejsce, oby tylko tak dojechać bo Jajonka już raczej nie dojdę.
Druga pętla różniła się tylko tym że była już zupełnie rozjechana przez ludzi z Mega, było trudniej. Początek jedynie zmodyfikowany. Nie miałem problemów z dublowaniem megowców.
Na metę wjechałem 4 open, 2 w M2. 13 minut straty do Janowskiego, chyba 2 do Jajonka. Udany maraton, relacja nie:)


Morasko ze znajomymi

Czwartek, 2 czerwca 2011 · Komentarze(0)
Swat, Józek, Wera,Patryk, Wojtek.
Długa jazda, przez pierwsze 1.5h duże tempo,potem wolniej.

Wytrzymałość siłowa

Wtorek, 31 maja 2011 · Komentarze(0)
Do Śnieżycowego Jaru przez Biedrusko.
Po rozgrzewce, w Radojewie zacząłem 30minut WS, miało być strefa 4 i 5a ale wkręcałem sie głównie na 4.

Potem powrót, po chwili odpoczynku też szybko. Radojewo-rybkę zrobiłem z prędkością nie spadającą poniżej 33km/h, tętno 178.
Rozjazd i do domu. Dobry trening, tego mi potrzeba.
Tętno średnie łącznie z rozjazdami.

Miasto

Poniedziałek, 30 maja 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Po mieście, Rozjazd
Szosą po mieście na zajęcia. Wysoka kadencja, bez ciśnięcia, ale nogi ok.

Morasko i nad Wartą

Poniedziałek, 30 maja 2011 · Komentarze(1)
Po dniu regeneracji pojechałem na rower z chłopakami. Nogi zupełnie świeże, zrobiłem jeszcze z 20km po mieście szosówką a potem pojechałem MTB na morasko. Czułem się dziś rewelacyjnie!!!
Podjazdy wszystkie zaliczone bez podpórki, zjazdy tez super.
Zmieniłem klocki z tyłu, na nowe accenty półmetaliki.
Nowy nabytek, używka ale w super stanie:

Dzięki temu rower oficjalnie uważam za skończony. Teraz jedynie kosmetyka, pancerze itd.

Powerade Suzuki MTBmarathon Krynica-Zdrój GIGA

Sobota, 28 maja 2011 · Komentarze(9)
Słowa przewodnie maratonu: błoto i parujące okulary

600km do Krynicy, w Piątek 8h w samochodzie. Droga jednak poszła gładko bo jechałem z Gekonem i Brutusem, wiec nudy nie było:)

W nocy obudziła mnie ulewa, czyli wiedziałem że łatwo nie będzie. Rano pochmurno i 11*C. O 10 nastąpił start, a o 10.01 przyszło oberwanie chmury, wszystkie nadzieje o małej ilości błota prysły. Ruszyłem dobrze, byłem wysoko, chyba 7 czy 8 na pierwszym podjeździe. Tętno 170.

Niestety strasznie walczyłem z parującymi okularami, straciłem na tym dużo, przez moje soczewki nie chciałem jechać bez okularów. Jechało do góry mi się dobrze mimo, że byłem cały mokry, bardzo wolno zjeżdżałem, nic nie widziałem. Starałem się jechać za Gilem czy innym zawodnikiem bo wtedy mimo braku dobrej widoczności mogłem zjeżdżać.
Każdy podjazd przyjmowałem z radością. Pod górę czasami prędkość oscylowała wokół 7km/h!!

Jaworzyna, na niej byłem 8open.


LINK - PICASA BOLKA

Po około 50minutach jazdy na szybkim szerokim szutrowym zjeździe Bartek Janowski zatrzymywał wszystkich jadących, jak się okazało w rowie leżał Bogdan Czarnota! Miał wypadek, Bartek jeździł po pomoc. Gdy po paru minutach przybiegli ratownicy wszyscy pojechali powoli w dół.


Wyścig zaczął się od nowa, było nas około 20, po chwili zaczął się bardzo męczący podjazd, po spulchnionej ziemi od gąsienic jakiś maszyn leśnych.
Potem ścigałem się ciągle z Cesarczykiem Doktorem i Gilem. W końcu na jakimś zjeździe musiałem się zatrzymać bo się jakaś roślina wkręciła w koło. Odjechali mi i już nie dałem rady dogonić.
Na kolejnym podjeździe dojechali do mnie Zacharski, Kuźniak (w 2010 byli 3 na TransRockies w Kanadzie!) i jaszcze jeden. Razem chyba z godzinę jechaliśmy, ci z Transrockies mieli fulle i dobrze na zjazdach dawali, ale trzymałem koło. Na jednym z krótkich podjazdów zaciągnął mi się łańcuch i odjechali. My we 2 jechaliśmy za nimi.

Dodam że w górach cały czas była mgła, raz tak gęsta że musiałem się zatrzymać by poszukać drogi i strzałek. Aha, okulary poszły do kieszeni.
Żele jadłem co 20-30minut, 3x Maxim 100g + 2xcarbosnack i jeszcze 40g Maxim od Golonki z bufetu. Bolki podali mi bidon na 55km.
Ostatną godzinę bardzo przyspieszyłem, chyba za sparawą Maxima z guaraną, coraz wiecej podjazdów na stojąco. Wiedziałem że meta jest w przeciągu godziny wiec mogłem siebie na to pozwolić. Kolano mnie bolało, łańcuch zaciągał, z tyłu najszybszy biegnie wchodził, blat z przodu musiałem wrzucać czasem za pomocą prawej pięści bo lewy kciuk już nie dawał rady, ale mimo wszystko do przodu.
Koniec końców, przegoniłem na fajnym trudnym zjeździe Kuźniaka i wyczekiwałem już końca i gwoździa programu jakim był zjazd z Parkowej. Okazało się że to jest na 1km przed metą, zjechałem (a właściwie czasami zsunąłem się) bez jednej podpórki, nie widziałem, że umiem tak daleko dać tyłek za siodełko:)
100m przed metą Zacharski pomylił trasę, wykorzystałem to i udało mi się wejść do TOP10 Open!
20 minut straty do pierwszego. Myślę że gdyby nie wypadek Czarnoty, który by wygrał gdyby jechał dalej, to bym do niego stracił ponad 30minut.
Na mecie bułki na bufecie, ciepła herbata. Pojechałem umyć rower i do domu, szybki prysznic i do Poznania.
Na dekoracji nie byłem:/
Średnia prędkość to uwaga niecałe 17km/h!!!

Uwagi:
+ największy plus: KOŁA bezdętkowe! parę razy dobiłem obręcz do kamienia, czułem że normalnie to już dawno bym zmieniał dętkę
+ opona GEAX Gato 2.1 z przodu gdy Saguaro z tyłu już sobie nie radziło
+ miałem dużo żeli
+ jechałem bez nogawek
+ miałem okulary na gumce
+ o dziwo klocki hamulcowe wytrzymały. Musze kupić jeszcze raz te Accenty

- do bidonu nalałem Krynickiej Kranówy, straszliwie śmierdziała, a na maratonie mój ulubiony TORQ zupełni mi nie smakował, muszę wozić ze sobą swoją wodę!
- niepotrzebne są ochraniacze na buty, po godzinie na postoju na wypadku je zdjąłem, woda i tak od góry się wlewała
- w sumie nie potrzebnie miałem bandankę pod kaskiem
- Pulsometr się na początku wieszał, wiec tętno średnie jest zaniżone.

Wyścig dobry, gdyby nie szereg małych błędów mogłoby być lepiej.

ZDJAZD Z PARKOWEJ:







VELONEWS.pl