Niedziela, pobudka o 7.15, ale byłem wyspany i tak, 8h snu.
Na cytadelę pojechaliśmy samochodem by mieć gdzie ciuchy, jedzenie i narzędzia zmieścić bo mieliśmy zostać do wieczora jako ekipa organizująca.
Start o 12 z dołu, ustawianie zaczęło się o 11.45, poszło gładko. Stałem w drugiej linii. Po strzale o 12 wszyscy ruszyli ostro do przodu. Na podjeździe asfaltowym tempo było szybkie ale nie maksymalne, dopiero na trawie czołówka podkręciła, wtedy trochę zostałem z tyłu, gdzieś na 20pozycji. Na 3 zakrętach o 180* stawka się układała, na ostatniej prostej przed wąskim wąwozem przeskoczyłem gdzieś na 10pozycję. Po pierwszym okrążeniu, tętna około 180 byłem nawet 8-9. To miejsce trzymałem chyba przez jakieś 3 okrążenia. Po godzinie tej szaleńczej jazdy zaczęła się mordęga niesamowita. Na 4 i 5 okrążeniu wyprzedziło mnie 4 osoby a na 6 jeszcze 1, Paweł Król. Najbardziej dołującym momentem było wyprzedzenie mnie na podjeździe pod amfiteatr przez Wojtusia z UP.
W trakcie jazdy zjadłem 3 żele i wypiłem 3 bidony po 500-600ml. Gdyby nie obsługa, Wera Rybarczyk i parę innych osób to byłoby ciężko, a tak to mogłem liczyć na super pomoc. Upał był niemiłosierny! DO tego trasa którą sam wymyślałem i ją lubiłem dawała mocno w kość, szczególnie podjazd wzdłuż muzeum po asfalcie - wysysał resztki sił. Pod koniec czekałem na dubla od Marka, ale okazało się że dużo mi do niego brakowało, wiec zrobiłem te 6 okrążeń, stad ponad 2h jazdy na XC.
Ostatnie kółko było najgorsze w moim wydaniu, widać to po międzyczasach. Zrzucałem z blatu w miejscach w których wcześniej przepychałem szybko na stojąco. Usiadł mi na kole Król który miał wcześniej kapcia i się wiózł, teraz wiem że powinienem go puścić i samemu się powieźć, a tak to przed metą jak mi odskoczył na podjeździe to nie mogłem już nic wycisnąć z nóg.
Koniec końców, dojechałem 14, przed startem liczyłem na TOP20, plan zrealizowany, jednak teraz patrzę że TOP 10 było w zasięgu, coż, nie najlepsza dyspozycja akurat tego dnia i przepadło. 13minut straty do Konwy, a 2 do Krasola ode mnie z Polibudy. Jakoś udało mi się skutecznie uciec przed Borysem, też z mojej sekcji. Przez to wskoczyliśmy na 3msce w drużynówce i 2 msce w drużynówce uczelni technicznych. Wynik naprawdę dobry!
A i rower spisał się super!
START:
Marek na dużych kołach.
META:
Drużynówka open:
Drużynówka techniczne:
WYNIKI PDFNa cycie byliśy do 19, sprzątając trasę: