Fajny maraton mimo że było dużo płaskiego, czyli tego czego nie lubię. DO tego zaciągał łańcuch wiec wszystko musiałem podjeżdżać z blatu, a czego nie dałem rady to podbiegałem. Zapomniałem zabrać ze sobą na trasę smaru. Większość trasy jechałem z Boryckim, odjechałem mu na długim podjeździe na Giga, ale na 10km przed metą dogonił mnie Cesarczyk, skubaniec na ostatnim podjeździe mi uciekł, ale już niestety nogi miałem słabe. Wynik dobry, 8 open, 5 M2 21minut straty do Janowskiego.
Singiel z Naramowic przestał być singlem, jest rozjechany przez samochody terenowe:( Wczoraj odpoczywałem od roweru, przedwczoraj Tabata i dziś noga bardzo podawała, mimo pracy w 35*C prawie cały dzień. Parę przyspieszeń, tempo ogólnie mocne.
A4 do Biedruska, nawrót i na Morasko. Podjazdy i zjazdy z Góry Moraskiej. Skoczone dwa nowe małe dropy.
Dziś też zakończyłem używanie pedałów Exustar E-PM25. Odkręciłem ten szajs, przykręciłem stare dobre Shimano PD-540 z szosówki. Exustary nie podołał wyścigom w błocie. Za szybko korpus się zużył, but zaczął latać na pedale, raz po raz noga się wypinała. Utrudnione wpinanie, delikatne. Jadyna ich zaleta to waga, 275g ale dla tych 70gram zysku nie warto się męczyć.
Po zawodach XC, czas na maraton. Wieczorne lądowanie się węglowodanami w postaci dobrych czeskich piw i makaronu. Rano nie czułem się dobrze, nogi bolały, zakwas straszny. Start o 11, duże słońce i ciepło, ale niestety mało startujących, około 70. Po starcie tempo średnie, po chwili wzrosło i na pierwszym podjeździe KTM Racing Team odjechał wszystkim. Ja jechałem swoje, po 10km doszła mnie 3 os grupa którą jechaliśmy z 15km, było ciężko, bo młode chłopaki dobre tempo nadawały pod górę, a mnie uda paliły, byłem bliski odpuszczenia koła, przetrzymałem jakoś do zjazdu z Jawornika i potem już było lepiej. 2 rundę zaczynałem na pierwszej pozycji z grupki, z daleka z przodu widziałem chłopaka z Ramirentu, myślałem że go złapię, nie dałem jednak rady. Druga runda była łatwiejsza, bo juz wiedziałem gdzie i kiedy będą podjazdy i zjazdy, rozłożyłem lepiej siły. Na metę wpadłem samotnie, okazało się że 45sekund za zwycięzcą, chłopak z Ramirentu (Wiktor Kaczmarek). Ku mojemu zdziwieniu cały KTM zjechał na mini, wiec byłem na 2 miejscu open, ale patrząc z boku nie jest to dobre miejsce, obstawa nie była za dobra,a Hebisz się wycofał. Po zawodach zimna Holba Serak i zgon.
Zawody XC w Złotym Stoku. Najtrudniejsza trasa XC jaką kiedykolwiek jechałem. Parę bardzo trudnych zjazdów, ale 100% zjeżdżanych. Dobrze że z upływem dnia schły korzenie bo było łatwiej. Miałem długą przerwę w startach XC, wiec wynik średni. Nie miałem siły na długie i strome podjazdy, do tego ponad 2 minuty na każdej rundzie z buta trzeba było iść, nie do wjechania. Super spisały się opony szczególnie tył, Saguaro TNT, obniżyłem ciśnienie przed startem, około 1.5 atm mogło być, nie wiem. Tył udało mi się 3 razy dobić, czyli uderzyć obręczą o skałę lub korzeń, a mimo to jechałem dalej bez problemu, jednak grube opony to fajna rzecz. 7 miejsce, bez dubla.