Pierwszy start na Esce w tym roku. Dostałem po zeszłym sezonie sektor 2, wydawało mi się super.. Jednak nie, bo w pierwszym było ponad 100osób, w drugim więcej a ja stałem na końcu. Start 2 minuty po pierwszym. Tłok straszliwy, nie do porównania z niczym. Moja 660mm kierownica nie ułatwia mi przebijania się w tłumie kobiet K3 i facetów myślących, że są nie wiadomo jacy dobrzy, tylko dla tego ze mieli 1 sektor. Przykład, jadę drę się lewa wolna, wyprzedzam kobietę i nagle stajemy przez jakiś zator a ta baba mnie wyprzedza i wciska się przede mnie! Na to się pytam, co pani robi? Przecież panią wyprzedziłem, teraz będę musiał znowu a ona "To jest wyścig.." Normalnie padłem... No nic, goniłem dalej, tętno 180+ przez pół godziny. Potem już tylko 170+ przez dalszą godzinę. Do 55km jechałem sam, dochodziłem pociągi, nikt nie dawał zmian i szedłem dalej. Miałem włączony tryb "Goń" i dopiero mastersi mnie trochę pohamowali, i dobrze bo bym się zajechał. Właśnie na 55km napotkałem Bogusia i Bobera i ich grupę. Chyba z 10km jechałem z nimi, na jedynym podjeździe(!) na trasie przyspieszyłem i dalej jechaliśmy we 4, Boguś Bober i Szwarc. Jechało się nam dobrze, współpraca i wyprzedzanie mego-wców szło nam rewelacyjnie. Na jednym z zakrętów na 10km przed metą wyglebiłem, dostałem olbrzymi skurcz łydki ale dogoniłem Bogusia i Szwarca i tak już do mety pociągnęliśmy. Przed metą Glona i Rybixa dorwałem. 7 open 4 M2 czas 3h Wnioski: jazda samemu na płaskiej Esce to strasznie ciężka sprawa, gdybym miał 1 sektor byłoby jeszcze lepiej. 2 Maximy 100g są ok, ale przed meta potrzeba czegoś pobudzającego w mniejszej dawce, ~40g.
Miałem zamiar zrobić trening jednak nie czuje się zregenerowany, zrobiłem sobie podjazd i zjazd na Morasku a potem do Bike Parku skoczyłem. SPokojna jazda.
Rano ledwo po schodach na polibudzie wszedłem. Było ostro, 5h ścigania w weekend to za dużo jak na razie. Ale jak mus to mus. Po południu lepiej, rozjazd wyszedł długi ale spokojny. Tętno nieistotne, około 110.
Pierwszy start na jedynym słusznym cyklu i na jedynym słusznym dystansie w tym roku;)
Wojtek, Gekon i ja
Na starcie pełno znajomych plus rodzina w postaci Ani, Wojtka, Michała, + Kasia i Pio_trek. Po starcie w XC w sobotę miałem pewne obawy, ale jak się okazało nie jest źle. Dużo BCAA + sen dało radę. Start z 2 sektora, mało osób. W piaskownicy jechałem trochę lewą a potem prawą. Ogólnie tempo przez 30-40minut było dla mnie znośne, jazda za Kaiserem i całą śmietanką to ciekawe przeżycie. Jednak brakuje mi obycia wyścigowego i techniki jazdy w piachu w grupie. Odpadłem po jakiś 45minutach, dogonił mnie Krzywy z Shimano i razem po zmianach dalej goniliśmy. Potem złapaliśmy Lonkę, po jakimś czasie zaczął dawać zmiany, on jest jak maszyna.. W jego cieniu areo ledwo mogłęm się utrzymać, a co tu dopiero mówić o dyktowaniu tempa. Potem Alexa zgarnęliśmy, przy okazji zgubiliśmy pasożyta który przez 30km z nami jechał. Jazda pod wiatr z prędkością 15km/h na końcu takiego pociągu była dla mnie straszliwa, myślałem że pęknę. Było blisko.. Raz 45km/h a raz 20.. Wiatr dawał w kość. Przed Dziewiczą dogonił mnie Gil i Glon. Podczas jazdy na stojąco czułem że mięśnie ud, głównie czworo-głowy zaczyna powoli wchodzić w fazę skurczów. Jakoś rozmasowałem, no i odpuściłem jazdę na twardo Dziewiczej. Wszystko z 28x34. Kosztowało mnie to utratę świetnego pociągu, ale za cenę dojechania do mety. Udało się. 15 minut straty do zwycięzcy, 16 open 10 w M2 Życiowy wynik w Murowanej.
Za mało żeli na tak płaski maraton, nie można stawać na bufetach a miałem tylko 2x Maximy 100g. Jednego za 2 raty a drugiego na raz musiałem wciągnąć. Nie było czasu na zabawę z zakrętką.
Zapomniałem rano pulsometru, danych brak. Ale tętno było strasznie wysokie jak na Giga. Zdjęce (C) Winq
Pierwsze zawody z cyklu AZS CUP na który ostrzę zęby w tym roku, bo to naprawdę fajne imprezy. DO Wawy pojechaliśmy z silną reprezentacją pod wezwaniem, czyli AZS Politechnika Poznańska. Ola, Agnieszka, Krasol, Luxi, Józek, Michał, Bartek, Szymon. Tam przywitał nas wiatr i zimno, 7*C i przelotne opady.. Dziewczyny poszły pierwsze, stałem trochę na bufecie, podawałem. Potem obskoczyliśmy trasę, rozgrzewka i czekanie na start. Opóźnił się niestety o ponad 40minut, ale to wina raczej pogody i zawodników którzy nie rejestrują si e wcześniej a dopiero na zawodach. Trasa zmieniona wzgl. ubiegłego roku, lepsza. Po stracie trochę miałem problem z wkręceniem się na obroty, coś mi wolno szło. Złapałem rytm po 1 kółku, 2.5km. Jechałem dobrze, tętno wysokie ale kontrolowane. Goniłem Olka Uchanowa, niestety na 7 kółku wkręciła mi się taśma oznaczająca trasę w kasetę. Wyszarpałem ją po jakiejś minucie, ręce straszliwie drżą na wyścigu, a co tu mówić o precyzyjnej robocie jaką jest rozplątywanie taśmy. No nic, małe tryby odpuściłem, tylko duże były czyste, ale na szczęście całą trasę z blatu dało radę przejechać. Łącznie 10okrążen, czas zwycięzcy 1h10m mój 1h13m 3 w ELicie AZS, chyba 6-7 open.