Wpisy archiwalne w kategorii

Zawody Maraton

Dystans całkowity:2767.00 km (w terenie 2555.00 km; 92.34%)
Czas w ruchu:132:07
Średnia prędkość:20.94 km/h
Maksymalna prędkość:72.00 km/h
Suma podjazdów:26600 m
Maks. tętno maksymalne:193 (98 %)
Maks. tętno średnie:169 (86 %)
Suma kalorii:83500 kcal
Liczba aktywności:35
Średnio na aktywność:79.06 km i 3h 46m
Więcej statystyk

Michałki Wieleń Giga

Sobota, 18 września 2010 · Komentarze(3)
Kategoria Zawody Maraton
24 minuty straty do Kaisera - mimo iż pomylił trasę...
5miejsce open
4 w M2
czas z zeszłego roku poprawiony o 15minut

Po starcie ostrym jak dla mnie straszne tempo. Wszyscy lecieli na łeb na szyję, po rozjeździe zrobiło się lepiej. Potem zaczely się górki. Zgubiłem Dondajewskiego, za to dogonił mnie trener Speedera (piotr nowacki), jechaliśmy po zmianach chyba z 50km. Dogoniliśmy Eco, po paru km speedera złapały skurcze. Pojechałem z Eco. Po bufecie na podjeździe po bruku zgubiłem go i samotnie 25km jechałem do mety. Walka sama ze sobą i z czasem. Z wyniku jestem zadowolony, do 4msca straciłem 4minuty. Może gdybym nie jechał tak spokojym tempem od 35km ze Speederem to może bym nadrobił. Ale nie wiadomo, bo taka jazda spowodowała że pod koniec cały czas miałem siłę, żadnego odcięcia czy coś. No ale nogi na mecie paliły strasznie.

Trasa świetna, było parę sekcji technicznych, singielków i ostrych podjazdów. Wg z terenu wycisnęli sporo - Grabek powinien sie od nich uczyć.

mtbnews.pl

Powerade Rabka Giga

Sobota, 11 września 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Zawody Maraton
tbr
Super trasa, fatalna pogoda.
Krótkie giga, pomylona trasa potem gleba. Ogólnie jeden z najlepszych maratonów, równo rozkładałem siły, żele Penco co 30minut, maxim też co 30. Do tego piłem mimo że nie chciało się.

Zdjęcia Bolka:



Zdjęcia Natalii:

Bike Maraton Poznań - Mega

Niedziela, 5 września 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Zawody Maraton
Występ najgorszy od dawna. Dzień wcześniej miałem duże problemy z żołądkiem, wiec o "ładowaniu węglowodanami" nie mogło byc mowy. Odwodniłem się. Waga wzkazała 68,5kg...
Samopoczucie od rana było złe. Pogoda na szczęscie dopisała. Na start dojechaliśmy rowerami (Tata i Wojtek).
Start z 3 sektora, o 11:01. Po starcie ogień, wydawało mi się że jest ok ale do czasu. Tętno 191! szok, na xc nigdy takiego nie mam. Prędkość oscylowała w granicach 30-40km na płaskich. Dla mnie za dużo, odpadłem od dwóch grupek, robiłem wszystko co mogłem, ale jak się traci 10metrów na płaskim przy 40km/h to mimo sprintów dziś nie dawałem rady.
Strasznie dużo myślałem, rozważałem od 20km aż do rozjazdu co mam pojechać. Słaba motywacja, do tego gdy pomyślałem że bym musiał jak w zeszłym roku 2 raz pokonywać te same asfalty samemu to wymiękłem.
Po zjeździe na Mega było tylko gorzej. Tętno spadło nawet do 135, prędkość 24 i moim marzeniem stało się znalezienie się na mecie. Na finiszu zebrałem się w sobie i finiszowałem pierwszy z grupy, ale oni i tak z innego sektora wiec byli przede mną.
Fatalne samopoczucie na mecie, po 2h było lepiej.
Dojechałem z czasem 2:24, avs 28,5km/h. Wojtek 2:09(!), Mateusz 2:05(!!), Pio_trek 2:21, Michał 2:28 a Tata 2:50

MP Jelenia Góra Giga

Sobota, 14 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Zawody Maraton
start szybki, Wojtek odjechał. duzo ludzi, zamieszanie. błoto już po 5km, panika bo ludzie się boją ubrudzić... miejsce średnie, 40open 22 M2 nie wiedziałem jak jechać, wybrałem równą jazdę bez defektów. jazda na pętlach jest do kitu

Maraton Suchy Las

Poniedziałek, 9 sierpnia 2010 · Komentarze(2)
Kategoria Zawody Maraton
Znowu źle. Poszedłem za ostro po starcie, po 20min takiej jazdy zdychałem. Prawie się porzygałęm, przed startem wypiłem Gutar firmy inkosport, dużo pobudzaczy ale chyba zaszkodziło mi. Swaty i czołówka w tym WOjtek uciekła mi szybko, potem tomek z 2kół mnie mijał, chwyciłem go na 3minuty aż do przyjazdu kolesia z Chodzieży. Potem pociąg Pyry. Gdy minął mnie kuzyn ze swoim pociągiem to prędkość mi spadła z 27 do 20km/h.. Myslałem że nie dojadę. Było fatalnie...... Wziąłem po jakiś 30min Xtrema żel, na asfalcie dogoniła mnie Ro_wera i koleś z Rybczyńskich. Ledwo się utrzymałem na zmianach, 37-40km/h jechaliśmy. Po wjeździe do lasu było już ze mną lepiej. Tętno się uspokoiło, wpadłem w rytm. Tyle że zaraz wpadłęm w kałużę ręką po łokieć i kolanem, Ro_wera mi odjechała. Po paru km dogoniłem ją w końcu, zacząłem na serio gonić Pio_trka, dopadliśmy go przed wjazdem do Biedruska. Wjechaliśmy na niebieski szlak allegro, jechało mi sie super. Momentami było słabiej ale jadłem piłem i cały czas do przodu;) Końcówka była ciekawa, błoto po piasty lub wyżej. Dojechałem 8 w M2 ze stratą 20 min do Kowalczyka i 15 do brata!!!! MASAKRA

Powerade Suzuki MTBmarathon Głuszyca GIGA

Niedziela, 1 sierpnia 2010 · Komentarze(1)
Kategoria Zawody Maraton
relacja pisana 5dni po, na "żywo" - nie mam czasu edytować.
No i nadeszła Głuszyca. Koło w serwisie - jazda na dętce z tyłu, mogło być tylko źle.
Na początku wariacka jazda na start autem:)
Start o 10.10. na początku tempo wolne, za samochodem, jednak ciągle przyspieszaliśmy. Tętno ponad 185. Niby gadu gadu a zaczyna się stawka rozciągać. Wreszcie szuter i do góry! I zaczęło się.
Miało byc ze spokojnością, bez zbytniego zakwaszania, ale jednak trzeba się ustawić jakoś w stawce by na tym trawersie, który pamiętam z zaszłego roku jechać bez zatorów.
Udało się, trafiłem na wyjadaczy Giga, jeden chłopak troche zwalniał ale mówił że nie czuje się dziś pewnie wiec nas puścił(potem i tak na podjazdach mnie porobił-paublombp). Czuć zapach palonych klocków - Kool Stopy metaliczne rulez! DOtarły się po 3 minutach ciągłęgo hamowania.
Potem wjechaliśmy na asfalcik, krótko w dół.
Udało mi się ustawić na kolejnym trawesiku do góry w ten sposób że jechałem za Brzózką, reszta pchała rowery.
Na płąskich mnie dogonili, ale samopoczucie dobre.
rochę stromych podjazdów na początku, 1x1 sie przydaje.
Starałęm się utrzymać z Brzózką senioorem, na zjazdach było łątwo, wycinał mnie na podjazdach.
Po 50minutach jem Carbosnaka.
Gdzieś po 1h odjechała mi moja grupka, została nas garstka. Dalej nie pamiętam.
Najggorsze że przegapiłem podobno bufet na 19km, do 30km jechałem o suchym pysku przy 24*C.
Na 25km biorę Gutara, witkiewicz mówi że mamy za duże tempo, to była gdzieś tak 2h jazdy. Niepotrzebnie go posłuchałem, bo chyba zwolniłem i na 2 stromych podejściach wyprzedziło mnie 3 kolesi (jakiś z HP cycling team).
DOjeźdzam do bufetu na 30km, tankuje 2 bidony, biorę banana do kieszeni. Jem ISOSTARA w żelu - strasznie to cholerstwo gęste- zakleiłem się. Miałem na szczęscie dużo picia.
Gdzies po drodze łączymy się z Mega.
Na 35km na zjaździe wpadam na kamień, podbija mi przód, ledwo kierę utrzymuje, potem tył wpada i czuję głuche uderzenie - czyli snejk - patrzę w dół, nie mam powietrza z tyłu, czyli dętka do zmiany..
Szybko wyjmuję koło, zdejmuję oponę, cholerne gałązki dostału sie przy tym do środka, męczę się chyba z 1minutę by je wyjąć, potem nowa dętka (przy okazji fota sportfotografa )


[





i nabój z C02. 10s i opona na kamień nabita - 16g nabój. Jednak wyjmując ją z wentyla go skrzywiłem i nie będzie już do końca maratonu szczelny - przez to na zjazdach bedę uważał.
Na naprawę zeszło chyba z 6minut niestety, muszę poćwiczć to, z tych nerwów tylko łapy się trzęsą. Mateusz wyprzedza mnie tak po 4min od zatrzymania. Przy okazji Stawarz i reszta, około 7 gigowców.
Zaczynam gonić, wpadam d głuszycy, zaczyna sie podjazd. Myślałem że dam radę za chłopakiem z Pol Wroc na meridzie ale był mocniejszy.
Wyrasta przede mną ścina płaczu, pamiętam z zeszłęgo roku, zakładając koło za słąbo dokręciłem zacisk, 1x1 nie działa, jadę 1x2 i dałem radę. WIdać po lewej Sowę. Jedzie mi się super.
W pewnym momencie doganiam TORQa - chyba witkiewicz. Jadę 1x2, zatrzymuję się i porawiam zacisk. Jednak ta pogoń mnie wyczerpała, żele się kończą (ISOSTAR to BADZIEW!!! ) Maxim jest ok, na 2 porcje starcza. Przeganiam Stawiarza.
Jadę swoim tempem do góry, sami megowcy, bufet na 61km, pętla i znów bufet. Nikt nie ma pomkpki stacjonarnej :( trudno jadę dalej.
Podjazd pod WIleką SOwę to koszmar, te kamloty, jechać 2x1 czy 1x4? Zjazd jest za to świetny, jadę spokojnie bardzo, uważam na tył bo powietrze zchodzi po mału.
Po zjeździe z SOwy jest pąłsko i znów w górę, paskudny SKURCZ prawego uda, rozechałm go jakoś na miękko.
Stawiarz mnie dogania na zjeździe, puszczam go, ma w kńcu fulla. 70km, jadę już na pustym zołądku, nie mam żeli, tylko banany. Bułet na 77, zaczyna się podjazd wąski w pokrzywach, podejście i znów podjeźdzam na 1x1. Stawarz odpada. Wyczekuję tabliczek ile km do mety. Doganiam Piotra Buczka z Airco, jedziemy bardzo szybko, krzyczymy na megowców na dwa głosy "Leeeeewaaaa"
Mijamy SWAT seniorów. Szaleńczy zjazd, daje wszystko co zostało.
Okazuje się że meta jest pod górę, nie byłem przygotowany na to. Airco mnie bierze na finiszu. Mateusz ma 3min przewagi na mecie-ale też miał problemy.


Podsumowanie:

- wyjeżdżać wcześniej na start
- więcej Maximów
- zawsze pełne 2 bidony
- spokojniej naprawiać awarie
- utrzymywać stałe tempo

Miejsce
czas brutto 05:59:51.474
netto około 6min mniej
35 Open
18 w M2
00:24:41(23)
02:48:54(37)
04:50:08(37)
Delay: 01:34:32 (sic!) JBG2 to są rzeźnicy
-


Gniezno Maraton giga ale jak mega

Niedziela, 18 lipca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Zawody Maraton
wpis na szybko.
poczatek słaby, w srodku dogoniłem czołówke bo pomylili trasę, wojtek i mateusz z przodu. jedziemy razem. na singlu obok jeziora dawałem pierwszy, myslelem że tyły sie pogubią lub powywracają, ale niestety nie. na koniec odpadlem na ostatnich kilometrach pod wiatr. zasłużone zwycięstwo Mateusza i Wojtka nade mną. jestem słaby na takie tempo! hrmax 193!!!!!!! szok

Mazovia 24h race quatro

Niedziela, 11 lipca 2010 · Komentarze(0)
UPAŁ!!!!!!!!!
Super zawody. team 4 osobowy. po 2 okrażenia. w nocy zrobiłem 3 potemna finiszu po 1. bylismy drudzy, 2 kółka zabrakły do piwrwszego. Pełen podziw dla ludzi z SOLO 24h. tętna bardzo wysokie, własciwie pętla 15km była jako czasówka za każdym razem.

12 okrążeń po 14.7km

np wynik jeden: 32min / kółko 44km - 1.54h - 144 Hravg 161 HR max 1200kcal