Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2011

Dystans całkowity:970.00 km (w terenie 476.90 km; 49.16%)
Czas w ruchu:44:14
Średnia prędkość:21.93 km/h
Maksymalna prędkość:62.00 km/h
Suma podjazdów:2800 m
Maks. tętno maksymalne:194 (98 %)
Maks. tętno średnie:173 (88 %)
Suma kalorii:18350 kcal
Liczba aktywności:26
Średnio na aktywność:37.31 km i 1h 42m
Więcej statystyk

Do Lusowa

Wtorek, 7 czerwca 2011 · Komentarze(0)
Do Lusowa, powrót przez Górę Moraską.
Zmieniłem pancerze przerzutek, bo po błotnych wyścigach już niedomagały.
Nowe klocki Accenta z przodu, półmetaliki.

a i dziś miałem przygodę:
jadąc przez Kiekrz w pewnym momencie dało się słyszeć regularny stuk. Zatrzymałem się i patrzę że w tylną oponę wbiła się pinezka:D Wyjąłem ją, zaczeło syczeć, zakręciłem kołem i się uszczelniło:) Mleczko STAN's No Tubes Rulez!

AZS MTB CUP - Wierchomla

Niedziela, 5 czerwca 2011 · Komentarze(1)
Kategoria Góry, Zawody XC
Po masażu w Zawoi i innych zabiegach regeneracyjnych rano czułem się dobrze.
Do Mondeo i we 4 do Wierchomli. Gekon i Górniak Brothers.
Przyjechaliśmy po 12, upał straszny, szybki objazd trasy. Zaskoczenia nie było, tak jak pisali, jeden podjazd i jeden zjazd na rundzie. Najpierw pod stok narciarski po trawie i technicznej sekcji z kamieniami a następnie w dół zjazdem DH miedzy drzewami.
Ustawienie po 3 w rzędzie, stawka raczej skromna. W Elicie m.in. Król i Farion. Reszta raczej mi nie mogła zagrozić. Start o 13.40, o dziwo nie "z blatu". BTW to na całym wyścigu ani razu nie użyłem 42 zębów z przodu.
O 13.35 zaczęło kropić by po pierwszej rundzie przyszła ulewa trzymająca do rundy 4.
Po starcie chwyciłem koło Królowi i tak we 2 odjeżdżaliśmy. Pod koniec podjazdu odskoczył zza pleców Farion, nie kontrowałem go bo wiedziałem że spokojnie na zjeździe go dogonię. Na zjazd DH wjechałem przed Królem, jednak z powodu gleby wywołanej wywrotką Fariona Król mnie wyprzedził. Dogoniłem go po chwili i już właściwie jechaliśmy sami. Pod koniec podjazdu na 2 rundzie gdy deszcz już rozmoczył łąkę Król zaczął podbiegać ale mi udało się wyjechać ściankę. Na wypłaszczeniu dokręciłem, i zdobyłem przewagę. Pod koniec rundy w wyniku mojej wywrotki na trawersie po błocie w trawie spadłem na 2 miejsce.
Na 3 rundzie odjechałem znów w podobnym miejscu i tym razem na stałe.
Z rundy na rundę zwiększałem przewagę. Deszcz zmoczył nas zupełnie, w butach chlupało, trasa płynęła, błoto straszne. Dublowałem innych a sam starałem się jak najwięcej jechać w siodle, nie butować. Ostatnie 2 kółka to słońce i najgorsze z gatunków błota, czyli schnące i lepiące się.
Ostatnie runda była najtrudniejsza, błoto zrobiło się na zjeździe DH i zaliczyłem 4 gleby po których jednak wsiadałem i jechałem dalej. Wiem że reszta osób zbiegała, ja jadąc balansowałem na krawędzi, ale opłaciło się.
Meta, prysznic w umywalce, makaron, dekoracja, mycie roweru i do Poznania. 580km...


GALERIA

Eska BM - Zawoja

Sobota, 4 czerwca 2011 · Komentarze(1)
Pojechaliśmy razem z Northtec Bike Teamem i dodatkowo z Gekonem na jeden z najdalszych maratonów w sezonie. Dużo rozmów w aucie, i róznych takich, dowiedziałem się że Czarny się spala.
Przyjazd do Zawoi w piątek a właściwie w sobotę o 2 w nocy.
Na szczęście dla nas start był o 11 wiec był czas na sen. Makaron i o 10.20 na start. Tam spotkałem trochę znajomych, popatrzyłem na mapkę. Czekała na mnie trasa w grabkowym stylu czyli szerokie szutry.
Start o 11, miałem pierwszy sektor, na szczęście. Mimo wszystko atmosfera w peletonie była bardzo nerwowa, wszyscy bardzo chcieli być w czubie, nie rozumiem tylko po co. Przecież i tak miał być podjazd. Na szczęście gdy nachylenie zaczęło rosnąć mistrzowie jazdy na kole zaczęli odpadać. Tętno przez pierwsze 20-30miniut wokół 175.
Z daleka widziałem Janowskiego, Zonia, Porosia, Wiendlochę i Jajonka. Potem wjechałem na płaski odcinek po szutrach, udało mi się współpracować z jednym z innych zawodników, drugi nie miał siły na wychodzenie na zmiany…
Następnie zakręt w lewo i strasznie stromy podjazd. Do tego obłocony, bo w nocy padało. Na wyciągnięcie ręki miałem Jajonka i Wilendlochę. Potem znów płasko i po błocie na single tracku.
Pierwszy bufet omijam, jadę dalej, słyszę że jestem 7 open. Potem odcinek zjazdu po błocie, i następnie szutrowa grabkowa autostrada w dół i potem do góry. Staram się trzymać tętno 160, gdy spada to przyspieszam. Mijam prywatny bufet Dobrych Sklepów Rowerowych jadę dalej. Jajonek na 15 sekund, od tego momentu się oddala.
Gdzieś przed 2 bufetem mija mnie Wilk, nie dałem rady wejść na koło. Zaczyna się właściwy podjazd na 1111 m n. p. m.. W międzyczasie trochę płaskiego ale technicznego po błocie, tył się strasznie ślizga, ale przód Gato daje radę.
Po wjechaniu na Jałowiec zaczyna się nawet fajny szybki zjazd po trawie i rynnach. Potem kawałek po kamlotach i najnudniejszy fragment po asfalcie w dół, chyba z 7km…
Wjeżdżam na druga rundę, ktoś mi krzyczy 7min straty do Janowskiego. Już wiem że jestem wysoko, 4 miejsce, oby tylko tak dojechać bo Jajonka już raczej nie dojdę.
Druga pętla różniła się tylko tym że była już zupełnie rozjechana przez ludzi z Mega, było trudniej. Początek jedynie zmodyfikowany. Nie miałem problemów z dublowaniem megowców.
Na metę wjechałem 4 open, 2 w M2. 13 minut straty do Janowskiego, chyba 2 do Jajonka. Udany maraton, relacja nie:)


Morasko ze znajomymi

Czwartek, 2 czerwca 2011 · Komentarze(0)
Swat, Józek, Wera,Patryk, Wojtek.
Długa jazda, przez pierwsze 1.5h duże tempo,potem wolniej.