By się przewietrzyć ale nie zmęczyć pojechałem w teren na Morasko. Brakowało mi trochę różnorodności, poskakałem, popodjeżdżałem na Górę Moraską. Pełen fun ;) ciepło, od 8-6*C, jeździłem w nowych krótkich spodenkach polibudy z najlepszą włoską wkładką, super-kanapa:D
W końcu wybrałem się do Puszczykowa, wstąpiłem do Dziadków potem do Puszczykowa do BCM-u. Ogolnie jechało się dobrze, zmieniłem ramę w zimówce, z takiej:
na taką:
Ogólnie jest znośnie, jedynie rower jest strasznie dziki, przez brak amortyzatora kąt główki ramy jest duży.
W samym Puszczykowie jechałem sobie (szybko) po ścieżce rowerowej, widzę że jest śnieg lub lód na drodze. Wjechałem bez zastawiania się. Okazało się że tam było obniżenie terenu i lód był, ale też 10cm wody.... Lodowatej! Wjechałem z 2metry i się wszystko połamało, upadłem na bok, od pasa w dół cały mokry. Na szczęście odbierałem spodenki w BCMie wiec sobie je ubrałem potem by być suchym. Ogolnie trening dziwny bo dużo przerw, postojów. Staram się trzymać ciągle E2, stefy 2 i trochę 3.
Jeszcze cieplej niż wczoraj. Chcieliśmy pojechać do Lusowa. Tata wyjechał wcześniej, spotkaliśmy się przypadkowo na przejeździe w Kiekrzu. Przed Sadami poczułem że mi tył pływa. Sprawdziłem koło i zacisk, było ok. PO chwili znów.. Domyśliłem się że chodzi pewnie o ramę, pękł spaw robiony 3 lata temu, po pierwszej awarii.
Wróciłem delikatnie pedałując do domu, na zjazdach musiałem uważać by mnie tylne koło nie wyprzedziło. Z nudów trochę zdjęć porobiłem.
Zastanawiam się teraz jaką ramę dać do zimówki.. Szkoda mi Radona ale chyba na niego padnie.
OD rana było ciepło. Nie wiedziałem jak się ubrać. Bielizna + WłaTcy Móch + Gamex Polibudy + Buff. Tak było optymalnie.
Pojechaliśmy z Mateuszem i Wojtkiem do Suchego Lasu, Kiekrz i nad Rusałkę spotkać się z trenerem, niestety tam pojechaliśmy po terenie i strasznie buty przemoczyliśmy. Potem do Rokietnicy, zawróciliśmy i w Kiekrzu spotkaliśmy Gabora. Wyjazd bardzo udany, bez sensu w teren wjechaliśmy, no cóż, człowiek uczy się na błędach. Na jezdniach potoki słonej wody i do tego niewidoczne zalane dziury.
Znów Rybczyńskich spotkaliśmy, ci to chyba trenują jakby juz mieli okres przedstartowy...
Dziś krótko, wręcz rozjazdowo. Przy gęstych opadach śniegu i wietrze. Dużo zabawy. najpierw prawie do Radoejwa, musiałem wrócić do domu z kluczami. Potem na Morasko, pętla asfaltowa. chyba z 17minut:D Następnie wjechałem w teren, jak mi tego brakowało!!!! Super fajnie się jeździło! miękki puch, pod spodem lód, wiec trzeba być skupiony, drifty na zakrętach itd. Zjazd z Góry Moraskiej, hamulce nie dają rady w tym śniegu, ale o to chodzi, nie zawsze musi być pełna kontrola, ważne by się bawić.