miałem zrobić Tabatę, niestety udało mi się zrobić tylko jedną serię, przyszło oberwanie chmury i na szosie do Biedruska było za niebezpiecznie na sprinty.
Najpierw do Lusowa-grill, próbowałem trochę Tabaty, ale to raczej było P1. Potem Skórzewo i Dębiec. Po mieście sprinty spod świateł, do 50km/h. Raz za tirem rozkulałem się na płaskim do 58km/h, zupełnie nie czuć oporów, ciekawe uczucie. Uszczelniłem Saguaro Kevlar z przodu, 90ml mleczka.
DO ROkietnicy do sklepu. W kiekrzu podjazd A5, czyli ostro i potem jeszcze nastojąco. Potem Sobota, znów A5. Odezwało się prawe kolano, muszę teraz się oszczędzać. Na deser Morasko.
Najpierw z Wojtkiem do Kiekrza, Strzeszynek dookoła. Bardzo dobrze się nam jechało, dobra rozgrzewka. Potem do Rokietnicy, samemu, M2. Przy tętnie 170 jechałem około 40km/h, noga podawała, za drugim powtórzeniem, po 5min przerwy nie mogłem dojść do tego tętna, 165 i nic więcej. Ostatnie 20minut tempem spacerowym.
Dziś pojechałem oddać kamerę GoPro do Dopiewca, asfaltami. Silny wiatr, w pewnym momencie jechałem 40km/h z tetnem 120, aż się żdziwiłem. Noga podaje, wypocząłem. Jedynie pojawiły się bóle kolan, gdy jestem nierozgrzany. Parę przyspieszeń do 50km/h:)