Udało mi się dziś wygospodarować więcej czasu, trening wytrzymałościowy. Z 3 wjazdami na Morasko dla techniki. Odkryłem na nowo drogę przez poligon w stronę Obornik i potem ścieżki w tamtych lasach. Cały czas w okolicach 145 utrzymywałem tętno.
DO ROkietnicy do sklepu. W kiekrzu podjazd A5, czyli ostro i potem jeszcze nastojąco. Potem Sobota, znów A5. Odezwało się prawe kolano, muszę teraz się oszczędzać. Na deser Morasko.
Mały peleton: Wera,Józek, Mateusz, Wojtek i ja. Pojechaliśmy na poligon robić Tabatę. Kwas w udach, ogień w mięśniach i płucach, "if it hurts, it must be good". Na poligonie stała żandarmeria wraz z policją. Zatrzymywali samochody, ja akurat przejechałem obok nich z prędkością 45km/h, akurat w trakcie sprintu, nie zdążyli zareagować. Reszta peletonu została zatrzymana, 500zł lub się wracają. Wiec się wrócili. Ja dokończyłem jazdę i pojechałem na Kokoryczowe wzgórze, potem na singla, którym nie jeździłem od roku, tam spotkałem biegającego z psem prezydencika Grobelnego... Jego fryz poznać można z kilometra:D Na koniec Morasko, krótki stromy podjazd po belkach, przez środek każdej z belek.
Zabrałem zimówkę, Radona. Od 3 miesięcy, od Mazovii Zimą, nie ruszałem tego roweru. Teraz widać różnicę miedzy nim a Northteciem. Kierownica wąska jakaś, V-ki i dętki, złapałem kapcia bo się rozszczelniła łatka bezklejowa, tymczasowa jak się okazuje.