4 dni przerwy od roweru. Czas trochę naładować akumulatory na dalszą część sezonu. W sobotę zaliczyłem Prodigy na Woodstocku. Na szczęscie nie wróciłem do Suchego Lasu na maraton, bo zgodnie z relacją na gpbiketeam.blogspot.com Gogol znów się popisał... Dziś Oborniki przeciwnie do zegara, do Obornik w 1h02m, avg 36, okazało się potemże to było małą zasługą wiatru, który wracając z Obornik nie dawał spokoju, tętno 160 a ja jadę 29km/h, a powinienem ponad 40kh/h, czyli wiało. Potem średnia już tylko spadała.
miałem zrobić Tabatę, niestety udało mi się zrobić tylko jedną serię, przyszło oberwanie chmury i na szosie do Biedruska było za niebezpiecznie na sprinty.
Najpierw do Lusowa-grill, próbowałem trochę Tabaty, ale to raczej było P1. Potem Skórzewo i Dębiec. Po mieście sprinty spod świateł, do 50km/h. Raz za tirem rozkulałem się na płaskim do 58km/h, zupełnie nie czuć oporów, ciekawe uczucie. Uszczelniłem Saguaro Kevlar z przodu, 90ml mleczka.