Pojechaliśmy z Mateuszem się pobawić w świeżutkim śniegu. Było super, cały dzień padał, nawet w czasie jazdy. Do tego mrozik lekki, -3*C i gorący termos. Zabawa przednia, lampki nawet nie były aż tak potrzebne, łuna z miasta dosięga aż do Kiekrza. Trasa: Poznań-Suchy Las-Strzeszynek-Rusałka-Golecin. Drifty i uślizgi obu kół szlifują technikę jazdy, potem na maratonach czy XC w błocie się to przydaje. Niestety z braku aparatu pozostała komórka, jako dowód że nie zmyślam:
Zrobiłem sobie też DIY pomiar kadencji w moim liczniku. Kabel poprowadzony ordynarnie po ramie, ale to zimówka:D Dziś średnia CAD to 65, mało ale było trochę zjazdów. Zobaczymy jak na szosie.
Dziś krótko, wręcz rozjazdowo. Przy gęstych opadach śniegu i wietrze. Dużo zabawy. najpierw prawie do Radoejwa, musiałem wrócić do domu z kluczami. Potem na Morasko, pętla asfaltowa. chyba z 17minut:D Następnie wjechałem w teren, jak mi tego brakowało!!!! Super fajnie się jeździło! miękki puch, pod spodem lód, wiec trzeba być skupiony, drifty na zakrętach itd. Zjazd z Góry Moraskiej, hamulce nie dają rady w tym śniegu, ale o to chodzi, nie zawsze musi być pełna kontrola, ważne by się bawić.
Totalna porażka. Miałem odebrać spodenki z Puszczykowa. Jednak z powodu deszczu i chlapy na Dębcu zawróciłem, pojechałem na Maltę (tam kółko ze średnią 16kmh) i do domu.
spadło więcej śniegu. Pojechaliśmu na naramowice i wzdłuż Warty do zalanego mostku i potem asfaltem do Biedruska. Powrót poligonem. Zdecydowanie za ciepło w kurtce deszczowej!! Brak pulsometru i licznika.
Na dziewiczą górę. Zaczęliśmy w Naramowicach, potem nad Wartą do Biedruska, na rondzie prosto i na Dziewiczą. Jedna rundka XC, do tego 2 zjazdy z Killera. Powrót Maltą do domu.
na cytadelę, 1 kółko tempem raczej spokojnym. duże zniszczenia po deszcach potem nad Maltę-trwaja mistrzostwa świata w kajakarstwie, jedno kółko - pełno ludzi i raczej niebezpiecznie do jazdy