Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2011

Dystans całkowity:810.50 km (w terenie 447.00 km; 55.15%)
Czas w ruchu:35:32
Średnia prędkość:22.81 km/h
Maksymalna prędkość:71.00 km/h
Suma podjazdów:5800 m
Maks. tętno maksymalne:188 (95 %)
Maks. tętno średnie:165 (84 %)
Suma kalorii:14720 kcal
Liczba aktywności:20
Średnio na aktywność:40.52 km i 1h 46m
Więcej statystyk

Swarzędz Lusowo

Niedziela, 17 lipca 2011 · Komentarze(0)
Najpierw z Gekonem nad jezioro Kowalskie, super singletrack! Potem pierścieniem dookoła poznania do Lusowa.

AZS MTB Cup Wrocław

Sobota, 16 lipca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Zawody XC
Strasznie cięzka trasa, techniczna, kręta. Okrążenie tylko 2km, miałęm jechać 10 ale dostałem dubla na 5metrów przed końcem 9 rundy..

Lusowo + miasto

Czwartek, 14 lipca 2011 · Komentarze(0)
Najpierw do Lusowa-grill, próbowałem trochę Tabaty, ale to raczej było P1. Potem Skórzewo i Dębiec. Po mieście sprinty spod świateł, do 50km/h. Raz za tirem rozkulałem się na płaskim do 58km/h, zupełnie nie czuć oporów, ciekawe uczucie.
Uszczelniłem Saguaro Kevlar z przodu, 90ml mleczka.

Morasko

Środa, 13 lipca 2011 · Komentarze(0)
Morasko, krótko bo z pracy za późno wracam.
Założyłem Saguaro TNT z tyłu. Z założeniem męczyłem sie ponad 15 minut.

szosa

Wtorek, 12 lipca 2011 · Komentarze(0)
4 pętle wokół moraska, tempo średnie, chwilami mocniej
11.39
11.18
12.30
11.24

Ustroń Powerade Giga,

Niedziela, 10 lipca 2011 · Komentarze(3)
Klęska:
Dzień upalny, na starcie Adrian Brzózka, Janowski, Swat, Ebertowski, Halejak, Karel Hartl, czyli dobra stawka .
Po starcie długi podjazd, najpierw asfaltem potem już szuter. Tętno wysokie 175 ale jechałem równo. Po 40 minutach byłem w okolicach 7miejsca.
Ustroń ma to do siebie że występuje duża liczba ostrych i dużych kamieni Nie wiedziałem o tym...
Na szybkim zjeździe przesadziłem z hamowaniem, przez co urwałem klocek z bieznika z tylnej Saguaro.
Mleczko nie dało rady, nabój CO2 też nie. Zostałem z dętką w ręce i bez pompki.
Na szczescie Hiniol z Herbapolu się zatrzymał, pełen podziw! Poczatek maratonu to każdy stara się jechać na maxa.
Po 6 minutach wskoczyłem znów na rower. Zacząłem nadrabiać, temperatura była bardzo wysoka, na szczescie Kasia Mariak czekała na trasie z bidonem dla mnie. W tamptym miejscu byłem już 15, czyli odrobiłem z ponad 20 miejsc. Po ponad godzinie dojechałem do Cesarczyka, Zacharskiego i ekipy z którą zwykle jeźdzę. Byłem w gazie, ciągle goniąc wiec nie zwalniałem, tylko pojechałem swoje, nikt nie wsiadł na koło. Czułem mega moc!
Niestety na zjeździe, chyba z Kotarza dobiłem tył z dętką. Pies pogrzebany...
Po 2 minutach doszli mnie, niestety nikt nie miał nadmiaru dętek.
Zacząłem schodzić, chyba po jakiś 10minutach zbawiciel z Herbapolu sie zatrzymał i ppratował dętką i pompką! Zmieniłem, wskoczyłem na rower i powiedziałem sobie że muszę dokończyć ten maraton!
Tym razem nie było łatwo gonić.. Utknąłem na singletracku za Gulczyńską, potem bufet, przy 34*C nic dziwnego że wszyscy się zatrzymywali. Oddałem pompkę.
Jechałem sobie dalej, najedzony i napity, pod górę dobrze szło, niestety na zjeździe tak jak sobie obiecałem nie hamować tak też zrobiłem. Tej prędkości po kamlotach nie wytrzymała przednia opona, strzeliła, mleko wytrysnęło, po 2s nie małem już jak jechać, z prędkości ponad 40 do 0 wyhamowałem używając krzaków i gałęzi.
Kolejne błagania o pompkę i dętkę. Dętkę dostałem od jednego chłopaka, a popkę od endurowca jadącego z kumplem.
Zmieniłem, nabiłem przód chyba do 3atmosfer i pojechałem. Długo się nie cieszyłem... Kolejny kapeć z tyłu, klasyczne dobicie. Spieszyłem się pompując poprzednio i za mało wbiłem.
Teraz już się poddałem, zacząłem schodzić. Spotkałem kompana niedoli, też kapeć.
Użyłem swoich łatek i pompki tym razem od Pertka.
Postanowiliśmy wrócić na metę asfaltami. Jakieś 5km przed Ustroniem zeszło mi powietrze, na szczęście jacyś ludzie z rowerami na dachu się zatrzymali, poratowali dętką. Chwała im za to!
Czyli ogólnie 4 dętki.

Pierwsze DNF na Poweradzie w życiu.
Hipotetycznie gdybym nie łapał kapci, 6-7 open było w zasięgu, bo Cesarczyk którego mijałem na podjeździe tak przyjechał.
No nic, nauczka jest. Od dziś mam z tyłu Geax Saguaro TNT niecałe 700g:D

ALe to też nie gwarantuje sukcesu, wielu ludzi porozcinało grube opony TUBELESS, istna loteria.
Rower przekształcam w maszynę do ścigania w maratonach po górach, czyli waga nie gra aż takiej roli jak niezawodość. W końcu generalkę chcę zrobić.

Biedrusko poligon Gołaszyn Maniewo Chludowo [Łańcuch]

Czwartek, 7 lipca 2011 · Komentarze(0)
Udało mi się dziś wygospodarować więcej czasu, trening wytrzymałościowy. Z 3 wjazdami na Morasko dla techniki. Odkryłem na nowo drogę przez poligon w stronę Obornik i potem ścieżki w tamtych lasach. Cały czas w okolicach 145 utrzymywałem tętno.

Morasko i Warta po przerwie

Poniedziałek, 4 lipca 2011 · Komentarze(1)
Kategoria Morasko, Trening: XC
Pierwsze wyjście na rower od 4 dni. Ostatnie 4 dni to biwak nad Jeziorem Bytyń, odcięcie od świata dobrze robi.
Podstawa to dieta:



Od dziś do pracy chodzę, czyli forma może spadać, 10h na budowie zrobi swoje. Trening metoda startową zostaje.

Dziś ostre XC na Morasku. Chyba z 15 razy na Górę Moraską podjechałem, po ulewach mocno rozjechana. Tętna dziś cały czas wysokie.