Po 11h na PP.. Pierwszy raz od roku tyle.. Padłem z nóg, ale o 21 zdecydowałem się jednak na pływalnię i saunę. Odpoczynek po ciężkim tygodniu i jeszcze cięższej niedzielnej wycieczce na Dziewiczą.
Nie chciało mi się dziś jechać na szosę do Obornik. Pojechałem na Cytadelę, potem Malta i na Dziewiczą Górę. Pogoda sprzyjała, zero a nawet do 4*C na plusie. Dziś nie chciałem za dużo na szosie jeździć, wolałem teren, mniejsze prędkości a tętno to samo. Na Dziewiczą jakoś się jechało, śnieg już w większości ubity. Teren na Dziewiczej jednak nie sprzyjał rowerowi. Kopny śnieg zmieszany z liśćmi i patykami. Podjechałem prawie do końca i potem w prawo na Killera. Fajnie się w śniegu zjeżdża. Powrót był gorszy, śnieg w lesie mocno spowalniał. W Murowanej Goślinie czułem że jestem zmęczony. Jutro zgodnie z planem (treningowym i polibudy) mam dzień odpoczynku od roweru. W tym tygodniu byłem 13godzin na siodle. Obfito, ale to przez to że miałem wolne.
Dziś zgodnie z planem, wytrzymałość siłowa, M1. Na początku musiałem się wrócić bo się za cienko ubrałem na szosę i prędkości rzędu 30-40km/h. Po rozgrzewce za Naramowicami włączyłem odliczanie czasu, 45minut. Niestety coś mi dziś pulsometr gubił momentami sygnał, bateria w pasku chyba pada. Ale dawałem radę utrzymywać się w strefie 3. Jechało się super, za sprawą pięknej pogody, słońca jak i lekkiego wiaterku momentami w plecy. Za Murowaną pojechałem na drogę do Obornik, tam zawróciłem i minęło mi 45 minut tempówki. Powrót spokojniejszy, w 2strefie, na koniec nawet wjechałem w teren dla zabawy. Udany trening!
E2 + siła na podjazdach. Piękna pogoda, w południe tylko -2*C. Bardzo przyjemna jazda, po suchych szosach. Suchy Las, Kiekrz, Rokietnica, SObota i dalej. Nic specjalnego, tradycyjna trasa.
-17*C rano za oknem. O 11 już było tylko -8.. Pojechałem na Polibudę zawieźć dokumenty, wygląda na to że się dostałem magisterskie. Potem na Maltę pojechałem, 2 kółka, podjazdy i dużo siły robiłem dzisiaj. Potem do Luxiego po nowe, pełne ;) błotniki do zimówki, obecne już połamałem przez rok. Następnie cytadele, też siła, podjazdy. Znalazłem podjazd który jest stromy i robię go dokładnie minutę. Genialnie prostym sposobem na siłę F2 jest jazda po śnieżnym puchu, tak z 10cm, jest na dyle duży opór że idzie jechać w strefie 4/5a z kadencja 55. Ogólnie to dziś siłowo, przez to ze mało jeździłem po otwartej przestrzeni to nie zmarzłem, wręcz się grzałem.
Założenia na dziś były takie, M1 + E2. Po rozgrzewce 15min zrobiliśmy M1, 30minut jazdy, od wyjazdu z Poznania (Golecin) do Rokietnicy. Potem wolniej w stronę Wargowa i powrót. W Kiekrzu zjechaliśmy w teren nad Strzeszynek i znów na asfalt. Przez pierwsze 2h było ciepło, ogrzewacze chemiczne stóp dają radę. Ostatnia godzina to była walka z zamarzającymi palcami stóp. Co dziwne, w czasie M1 Wojtka tętno było o 6 wyższe od mojego, a potem po godzinie ja miałem 120bpm a on 150! O co chodzi?
Dziś pojechałem samemu. Czołówka na kask by móc monitorować częściej mój kokpit (puls i kadencję na podjazdach). Dziś się jechało nawet lepiej niż wczoraj. Trasa bym powiedział że hardcorowa bo większość w terenie. Żurawiniec - Naramowice - ul Rubież - nad Wartą - do góry na Jaśkowiaka - na Morasko, zbiorniki - a następnie 2 pętle asfaltowe wokół Moraska. Zjazdy po polu w pełnym śniegu bez hamulców powodują skok adrenaliny:D Na jednym ze zjazdów robiłem S1, licznik ma skalę do 180rpm, szkoda, bo na pewno było więcej. CADavg 69
Pojechaliśmy z Mateuszem się pobawić w świeżutkim śniegu. Było super, cały dzień padał, nawet w czasie jazdy. Do tego mrozik lekki, -3*C i gorący termos. Zabawa przednia, lampki nawet nie były aż tak potrzebne, łuna z miasta dosięga aż do Kiekrza. Trasa: Poznań-Suchy Las-Strzeszynek-Rusałka-Golecin. Drifty i uślizgi obu kół szlifują technikę jazdy, potem na maratonach czy XC w błocie się to przydaje. Niestety z braku aparatu pozostała komórka, jako dowód że nie zmyślam:
Zrobiłem sobie też DIY pomiar kadencji w moim liczniku. Kabel poprowadzony ordynarnie po ramie, ale to zimówka:D Dziś średnia CAD to 65, mało ale było trochę zjazdów. Zobaczymy jak na szosie.