Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2010

Dystans całkowity:707.00 km (w terenie 436.00 km; 61.67%)
Czas w ruchu:32:50
Średnia prędkość:21.53 km/h
Maksymalna prędkość:71.00 km/h
Maks. tętno maksymalne:184 (93 %)
Maks. tętno średnie:166 (84 %)
Suma kalorii:12730 kcal
Liczba aktywności:18
Średnio na aktywność:39.28 km i 1h 49m
Więcej statystyk

Cydadela - runda 8:54

Piątek, 8 października 2010 · Komentarze(0)
puls bez dojazdów

Pierwsza runda strasznie mocno. 8:54! Jestem zaskoczony, bo wydawało mi się że jadę wolno na płaskich.
Jako że mam zajechany blat, to dziś cały czas jechałem ze środka poprzez całą rozpiętość kasety. Łańcuch już i tak skacze na małych trybach, muszę zwiększać kadencję.
Ciągle myślę o przyszłorocznym 2x10.. Na XC to nawet 1x10 da radę ;)
Potem spotkałem Gizelę jedno kółko wolniej. Następne 2 też szybko.
Podsumowując:
8:54
z gizelą
9:30
9:52

Po skróceniu mostka utwierdzam się w przekonaniu że to była bardzo dobra decyzja.

Morasko - czas 13:16

Środa, 6 października 2010 · Komentarze(0)
z Mateuszem pojechaliśmy na trening xc.
Zamontowałem mostek z zimówki, 100mm, różnica kolosalna. Rower zupełnie inaczej się prowadzi.

Blat zajechany..

Runda w 13m16s ale w czasie jazdy tego nie czułem że bedzie rekord. Na płaskich muszę jeszcze mocniej.
Zupełnie sucho. Podjazd po długich belkach super, po krótkich końcówkę podbiegałem.

ESKA BM - Karpacz - Finał sezonu maratonów 2010

Niedziela, 3 października 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Zawody Maraton
Po 10h spaniu, zjedzeniu paru kromek z dżemem bo nie mogłem zagotować makaronu ustawiłem się w 2 sektorze. Po starcie jechało się super. Do karpacza górnego to tylko wyprzedzałem ludzi. Była moc w nogach, nawet jako taka świeżość no i motywacja.
Na pierwszym zjeździe wkręciłem łańcuch, zakleszczył się pomiędzy korbą a ramą i nie widząc tego nacisnąłem. Zmieliłem go, 2 ogniwa wykręcone o 90stopi.
Już się miałem wycofać, jednak Pyra zapodał mi skuwacz, skróciłem łańcuch o 2 ogniwa i pojechałem.
Problemem byli jednak ludzie który mnie wyprzedzili w ciągu tych 6minut. Jak ci ludzie jeżdżą... środkiem, bokami po prostu wszędzie.. Na zjazdach stoją w miejscu a na podjazdach ich miota po całej szerokości, po prostu to jest Grabek i jego cykl "górskich" wyścigów.

No nic, jak już zrobiło się luźniej to zacząłem deptać. Po 50min zjadłem SISa GO. Piłem z bidonów mimo że mi się nie chciało, przez to zimno.
Dopadłem Rodmana na takiej sztywnej ściance w lesie. Na dwa mosty podjechałem w miarę szybko, Buczka złapałem, laczka miał. Po jakimś czasie pożyczyłem mu dętkę bo miał znów laczka.
Na 2 okrążeniu wyprzedziłem już dużo mniej osób, ci z giga jednak byli z przodu i jak się okazało rację miała kobieta która mówiła na punkcie pomiaru w Przesiece że jestem 21. Tak mało osób jechało.

Za dwoma mostami po zjeździe asfaltowym (8*C na zjeździe....) od Corrateców dostałem bidon, myślałem że rzygnę gdy popiłem, nie wiem co oni tam wlewają...
Jadłęm co 30minut pół maxima, przed CHomontową zjadłem Penco. Chomontową zrobiłem z 2x2 lub nawet 2:4. Potem zielonym szlakiem w dół, fajny zjazd. Przybiła mnie trochę tabliczka 10km do mety.. Liczyłem na 5.. Miałem na szczęście banana i bidon wiec się posiliłem.
Końcówka była fajna, zjazdy techniczne i podjazdy nie-asfaltowe.
Ostro jechałem na zjazdach, myślałem o finiszu a tu nagle na 1km przed metą jeszcze był podjazd asfaltowy na który nie byłem przygotowany..
Zdjęcie z wycieczki rowerowej © Zbyhoo

Podsumowując:
Chomontowa w 23minuty
czas 4:06 brutto
czas licznika 3:59
17 open / 10 M2
45minut straty do Halejaka...
Ostatni górski maraton, warto było pojechać i się pobawić na zjazdach.
W przyszłym sezonie muszę rozważyć wożenie ze sobą skuwacza.

Świeradów ESKA - człowiek z bidonami

Sobota, 2 października 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Rozjazd
Nie startowałem w maratonie, zabrałem aparat i bidon Pyry i pojechałem na 1 bufet. Jechałem jedną nogą, z pulsem takim żeby się nie zmęczyć. Na bufecie popatrzyłem sobie jak to wygląda wszystko z zewnątrz, podałem bidon zrobiłem fotki i zjechałem.
Grabkowicze - szczególnie z mini to sa straszne lamusy... Jak oni zjeżdżają... Maskara..