Międzygórze Powerade MtbMarathon Giga
Sobota, 10 września 2011
· Komentarze(4)
Kategoria Góry, Zawody Maraton, Serwis roweru, Powerade MTB marathon
Nocleg w pokoju o tzw niskim standardzie pensjonatu Gigant w Międzygórzu. Trzeba im przyznać, standard niski ale cena światowa;) Ale za to do sektora startowego miałem 200metrów od wyjścia z pokoju.
W sektorze same gwiazdy, Bogdan, Janowski Jajonek Seba Swat z ortezą na kostce. Humory dopisują. Pogoda dobra, bez deszczu, 16*C i wychodzi słońce. Start o 10, na początku powoli, tętno 170, potem szybciej, 180, w końcu puszczam czołówkę, nie ma sensu się spalać, i tak jadę dużo powyżej progu.
Jedziemy z Cesarzem, Jurkowlańcem,Glonem, Werdą i Doktorem. Po paru minutach Cesarz się odrywa, Doktor mu łapie koło. Jadę z resztą, staram się cały czas prowadzić i gonić Cesarza, ale skubaniec narzucił szaleńcze tempo jak na pierwszą godzinę jazdy. Doktor się zatrzymał, chyba kapcia złapał, no i jak zwykle się wycofał... Szybkie zjazdy, pod 60km/h. Przez pierwszą godzinę tętno na podjazdach nie spada poniżej 170. Gdy zaczyna się podjazd pod Śnieżnik jadę już tylko z Jurkowlańcem i Tomkiem z Jamy Wałbrzych.
Gdzieś w połowie widzę daleko Cesarza, ale już nie da rady go złapać.
Na górze przy schronisku mgła i chłodniej.
Na zjazd czerwonym wjeżdżam jako pierwszy, trenowałem go miesiąc temu. Wiem czego się spodziewać, jednak zaskakuję sam siebie i zjeżdżam wszystko w 100%, jedno miejsce którego nie dałem rady na treningu, a na zawodach okazało się do zjechania,zadziałała adrenalina i do tego widziałem ślady kół.
Pod koniec widzę Sebę, kapcia miał i się zbiera do jazdy. Dogonił mnie na kolejnym podjeździe, szedł jak burza, nawet mu koła nie złapałem.
Wjazd na pętlę giga, ładowanie bananów i Powerada do bidonu. Tam dużo szybkich i bardzo szybkich szerokich dróg, "grabkowych". Prędkość dochodząca do 65km/h, lekki strach w oczach.
Przy Jaskini Niedźwiedziej dogonił mnie Borycki, całe szczęscie bo tempo mi zaczęło słabnąć. Na bufecie nie mieli żeli wiec nażarłem się bananów, za dużo. Borycki swoim tempem jazdy mnie trochę obudził, chwyciłem mu koło, tętno ze 158 skoczyło na 165, złapała mnie kolka, ale jakoś się utrzymałem.
Wróciliśmy na trasę główną, mega i giga razem, dużo wyprzedzania. Do mety to właściwie wszystko z blatu, szybko i mokro. Reszta trasy była sucha za sprawą nawierzchni szutrowej.
Ostatni podjazd przed metą, odskoczyłem Boryckiemu i już do mety samemu. Niestety dużo straciłem minut, do Cesarczyka i Swata 7 minut, a do Janowskiego 25...
Okolice Czarnej Góry, parę km do mety, Borycki i Ja.
Ostanie minuty.
1 1 M2 4 BARTOSZ JANOWSKI 1985 Dobre Sklepy Rowerowe - Author 03:46:27.7 01:52:31(1) 02:59:20(1) 00:00:00
2 1 M3 3010 BOGDAN CZARNOTA 1975 KROSS RACING TEAM 03:47:52.7 01:52:31(2) 02:59:21(2) 00:01:25
3 2 M3 3 Tomasz Jajonek 1978 Dobre Sklepy Rowerowe - Author 04:03:25.8 01:59:55(3) 03:09:12(3) 00:16:58
4 2 M2 1119 Sebastian Swat 1990 SWAT Team 04:05:21.1 02:03:07(5) 03:12:21(4) 00:18:53
5 3 M2 1125 Michał Cesarczyk 1983 Sudety MTB Challenge 04:05:43.6 02:01:54(4) 03:13:30(5) 00:19:15
6 4 M2 96 Zbigniew Wiktor 1988 NORTHTEC-BIKE TEAM 04:13:27.4 02:04:26(6) 03:19:36(6) 00:26:59
7 3 M3 199 Mirosław Borycki 1976 TWOMARK Specialized 04:13:45.9 02:07:28(8) 03:20:12(7) 00:27:18
8 5 M2 1594 Mikołaj Jurkowlaniec 1990 Wrocław 04:16:07.8 02:05:48(7) 03:21:13(9) 00:29:40
9 6 M2 3592 TOMASZ MACH 1989 KKW JAMA WAŁBRZYCH 04:17:24.1 02:09:13(10) 03:21:12(8) 00:30:56
10 4 M3 3092 Michał Wojciechowski 1979 HP Cycling Team 04:19:49.2 02:08:11(9) 03:23:02(11) 00:33:21
Poprawiłem się o 20 minut w stosunku do czerwca zeszłego roku, (trasa była taka sama).
Kupiłem też w rowerownia.com u Asi i Maksa smar do łańcucha. Wkurzał mnie ostatnio zaciągający łańcuch w błocie. Naczytałem się o smarze ProGold, podobno uelastycznia łańcuch, itd itp. LINK
Okazuje się że nie wiem jakim cudem ale to działa, łańcuch po 50km w Międzygórzu zaczął szumieć, ale nie zakleszczyłem go ani razu, mimo błota które było pod koniec. Polecam!
W sektorze same gwiazdy, Bogdan, Janowski Jajonek Seba Swat z ortezą na kostce. Humory dopisują. Pogoda dobra, bez deszczu, 16*C i wychodzi słońce. Start o 10, na początku powoli, tętno 170, potem szybciej, 180, w końcu puszczam czołówkę, nie ma sensu się spalać, i tak jadę dużo powyżej progu.
Jedziemy z Cesarzem, Jurkowlańcem,Glonem, Werdą i Doktorem. Po paru minutach Cesarz się odrywa, Doktor mu łapie koło. Jadę z resztą, staram się cały czas prowadzić i gonić Cesarza, ale skubaniec narzucił szaleńcze tempo jak na pierwszą godzinę jazdy. Doktor się zatrzymał, chyba kapcia złapał, no i jak zwykle się wycofał... Szybkie zjazdy, pod 60km/h. Przez pierwszą godzinę tętno na podjazdach nie spada poniżej 170. Gdy zaczyna się podjazd pod Śnieżnik jadę już tylko z Jurkowlańcem i Tomkiem z Jamy Wałbrzych.
Gdzieś w połowie widzę daleko Cesarza, ale już nie da rady go złapać.
Na górze przy schronisku mgła i chłodniej.
Na zjazd czerwonym wjeżdżam jako pierwszy, trenowałem go miesiąc temu. Wiem czego się spodziewać, jednak zaskakuję sam siebie i zjeżdżam wszystko w 100%, jedno miejsce którego nie dałem rady na treningu, a na zawodach okazało się do zjechania,zadziałała adrenalina i do tego widziałem ślady kół.
Pod koniec widzę Sebę, kapcia miał i się zbiera do jazdy. Dogonił mnie na kolejnym podjeździe, szedł jak burza, nawet mu koła nie złapałem.
Wjazd na pętlę giga, ładowanie bananów i Powerada do bidonu. Tam dużo szybkich i bardzo szybkich szerokich dróg, "grabkowych". Prędkość dochodząca do 65km/h, lekki strach w oczach.
Przy Jaskini Niedźwiedziej dogonił mnie Borycki, całe szczęscie bo tempo mi zaczęło słabnąć. Na bufecie nie mieli żeli wiec nażarłem się bananów, za dużo. Borycki swoim tempem jazdy mnie trochę obudził, chwyciłem mu koło, tętno ze 158 skoczyło na 165, złapała mnie kolka, ale jakoś się utrzymałem.
Wróciliśmy na trasę główną, mega i giga razem, dużo wyprzedzania. Do mety to właściwie wszystko z blatu, szybko i mokro. Reszta trasy była sucha za sprawą nawierzchni szutrowej.
Ostatni podjazd przed metą, odskoczyłem Boryckiemu i już do mety samemu. Niestety dużo straciłem minut, do Cesarczyka i Swata 7 minut, a do Janowskiego 25...
Okolice Czarnej Góry, parę km do mety, Borycki i Ja.
Ostanie minuty.
1 1 M2 4 BARTOSZ JANOWSKI 1985 Dobre Sklepy Rowerowe - Author 03:46:27.7 01:52:31(1) 02:59:20(1) 00:00:00
2 1 M3 3010 BOGDAN CZARNOTA 1975 KROSS RACING TEAM 03:47:52.7 01:52:31(2) 02:59:21(2) 00:01:25
3 2 M3 3 Tomasz Jajonek 1978 Dobre Sklepy Rowerowe - Author 04:03:25.8 01:59:55(3) 03:09:12(3) 00:16:58
4 2 M2 1119 Sebastian Swat 1990 SWAT Team 04:05:21.1 02:03:07(5) 03:12:21(4) 00:18:53
5 3 M2 1125 Michał Cesarczyk 1983 Sudety MTB Challenge 04:05:43.6 02:01:54(4) 03:13:30(5) 00:19:15
6 4 M2 96 Zbigniew Wiktor 1988 NORTHTEC-BIKE TEAM 04:13:27.4 02:04:26(6) 03:19:36(6) 00:26:59
7 3 M3 199 Mirosław Borycki 1976 TWOMARK Specialized 04:13:45.9 02:07:28(8) 03:20:12(7) 00:27:18
8 5 M2 1594 Mikołaj Jurkowlaniec 1990 Wrocław 04:16:07.8 02:05:48(7) 03:21:13(9) 00:29:40
9 6 M2 3592 TOMASZ MACH 1989 KKW JAMA WAŁBRZYCH 04:17:24.1 02:09:13(10) 03:21:12(8) 00:30:56
10 4 M3 3092 Michał Wojciechowski 1979 HP Cycling Team 04:19:49.2 02:08:11(9) 03:23:02(11) 00:33:21
Poprawiłem się o 20 minut w stosunku do czerwca zeszłego roku, (trasa była taka sama).
Kupiłem też w rowerownia.com u Asi i Maksa smar do łańcucha. Wkurzał mnie ostatnio zaciągający łańcuch w błocie. Naczytałem się o smarze ProGold, podobno uelastycznia łańcuch, itd itp. LINK
Okazuje się że nie wiem jakim cudem ale to działa, łańcuch po 50km w Międzygórzu zaczął szumieć, ale nie zakleszczyłem go ani razu, mimo błota które było pod koniec. Polecam!