MP XC MTB Kielce Dzień 3
Niedziela, 19 czerwca 2011
· Komentarze(2)
Kategoria Zawody XC
Dzień przywitał na deszczem, jednak po 3 ostatnich zawodach już jestem przyzwyczajony a nawet go polubiłem. Wojtek miał start o 11.30, ustawiony został daleko mimo startów u Langa GP, PZKol jest dziwny…
No ale poszedł jak koń i przebił się z 50 miejsca na 10 po 1 okrążeniu, a potem tylko lepiej, ostatecznie 4 w Juniorach.
Bufet
Ja miałem start o 15.30. Grzaliśmy się na trenażerach pod namiotem a o 15 lunął olbrzymi deszcz. O 15.20 wjechałem w strefę startu, ustawiony zostałem chyba w 5 rzędzie, co dziwne Konwa, Brzózka i Galina byli ustawieni za mną PZKol jest dziwny… Wszyscy wyśmiali tą sytuację ale sędziowie nie zgadzali się na przepuszczenie czołówki przez nas, jednak i tak puściłem Adriana Brzózkę i Sebę Swata. Po co mają mi chłopaki w tyłek powjeżdżać.
Start:
Po starcie na pierwszym podjeździe młyn straszny, ktoś zeskakując z roweru uderzył butem w moją kierownicę zrzucając licznik. Odebrałem go z biura zawodów po zakończeniu..
Nawet nie udało mi się wejść na specjalnie duże tętno, przez te długie „maratonowe” podjazdy. Mieliśmy mieć 6 kółek, wiec trzeba było rozkładać siły, na 2 okrążeniu złapałem koło Pawłowi Wiendlosze, podjazdy tylko dzięki niemu udawało mi się wyjeżdżać, jazda w trupa. Podczas 2 okrążenia zaciągał mi łańcuch na mniejszej zębatce z przodu, musiałęm wiec pchać z blatu jak najwięcej.
Na bufetach juniorzy, uwijali się rewelacyjnie, żelki i picie na czas.
Doskonały doping, wielu znajomych, +10do siły. Na najdłuższym podjeżdzie na 4 okrązeniu Paweł zaatakował, nie byłem w stanie zupełnie zareagować… Zgon.
Trasa strasznie ze wyciągała ze mnie siły, na szczęście na ostatnim okrążeniu udało mi się dojśc Pawła, niestety wyprzedził mnie Pihulak. W końcowym fragmencie odparłem atak Michalskiego i dojechałem 22 Open, 13 w Elicie.
Strata do Galiny 13minut.
No ale poszedł jak koń i przebił się z 50 miejsca na 10 po 1 okrążeniu, a potem tylko lepiej, ostatecznie 4 w Juniorach.
Bufet
Ja miałem start o 15.30. Grzaliśmy się na trenażerach pod namiotem a o 15 lunął olbrzymi deszcz. O 15.20 wjechałem w strefę startu, ustawiony zostałem chyba w 5 rzędzie, co dziwne Konwa, Brzózka i Galina byli ustawieni za mną PZKol jest dziwny… Wszyscy wyśmiali tą sytuację ale sędziowie nie zgadzali się na przepuszczenie czołówki przez nas, jednak i tak puściłem Adriana Brzózkę i Sebę Swata. Po co mają mi chłopaki w tyłek powjeżdżać.
Start:
Po starcie na pierwszym podjeździe młyn straszny, ktoś zeskakując z roweru uderzył butem w moją kierownicę zrzucając licznik. Odebrałem go z biura zawodów po zakończeniu..
Nawet nie udało mi się wejść na specjalnie duże tętno, przez te długie „maratonowe” podjazdy. Mieliśmy mieć 6 kółek, wiec trzeba było rozkładać siły, na 2 okrążeniu złapałem koło Pawłowi Wiendlosze, podjazdy tylko dzięki niemu udawało mi się wyjeżdżać, jazda w trupa. Podczas 2 okrążenia zaciągał mi łańcuch na mniejszej zębatce z przodu, musiałęm wiec pchać z blatu jak najwięcej.
Na bufetach juniorzy, uwijali się rewelacyjnie, żelki i picie na czas.
Doskonały doping, wielu znajomych, +10do siły. Na najdłuższym podjeżdzie na 4 okrązeniu Paweł zaatakował, nie byłem w stanie zupełnie zareagować… Zgon.
Trasa strasznie ze wyciągała ze mnie siły, na szczęście na ostatnim okrążeniu udało mi się dojśc Pawła, niestety wyprzedził mnie Pihulak. W końcowym fragmencie odparłem atak Michalskiego i dojechałem 22 Open, 13 w Elicie.
Strata do Galiny 13minut.